Aniol |
Wysłany: Pią 15:10, 05 Sty 2007 Temat postu: |
|
NIE!
Biały ryż, makaron i słodycze: z powodu cukru. Występuje on także w białym pieczywie, makaronie, kaszy, ryżu, alkoholu, sosach, surówkach, sokach oraz płatkach śniadaniowych. Co w nim złego? Podnosi indeks glikemiczny potraw. To powoduje, że po ich zjedzeniu we krwi następuje nagły wzrost cukru. Organizm rea- guje na to ekspresowym uwalnianiem insuliny. We krwi jest za dużo glukozy – ten nadmiar zamienia się w tłuszcz. W efekcie komórki „zapychają się” tłuszczem.
Kawa i czarna herbata: z powodu kofeiny. Mimo że kofeina wspomaga spalanie tłuszczu jako składnik kosmetyków, swoją cudowną zdolność traci jako napój. Może wręcz spowalniać cyrkulację i zatrzymywać wodę w organizmie. Przestaw się na kawę bezkofeinową i herbatki ziołowe.
Alkohol: z powodu nadprodukcji estrogenu. Ten żeński hormon jest jednym z czynników powodujących cellulit: rzutuje na ilość, wielkość i sposób odkładania się komórek tłuszczowych. Nie musisz zupełnie odstawiać „procentów”. Nie pij jednak więcej niż jeden kieliszek wina dziennie. Inaczej, produkowany w nadmiarze estrogen spowoduje zatrzymywanie wody w organizmie.
Sól: z powodu zatrzymywania wody. Sól ma zdolność wiązania wody w tkankach, dlatego gdy spożywasz jej za dużo, pojawiają się problemy z krążeniem limfatycznym. Ty puchniesz, a komórki tłuszczowe pęcznieją i dochodzi w nich do „zastojów”. Dzienne spożycie soli nie powinno przekraczać 5 g. Dlatego najlepiej w ogóle zrezygnuj z dosalania potraw.
Herbatniki, gotowe potrawy: z powodu „chemii”. Konserwanty, syntetyczne barwniki i aromaty wręcz uwielbiają się odkładać w tkankach skóry. Większość z nich nie jest szkodliwa dla zdrowia, ale przetworzone z ich pomocą potrawy zwykle zawierają mało błonnika i składników odżywczych. Natomiast bardzo dużo tłuszczu i sody, która zatrzymuje wodę w organizmie i nasila cellulit. |
|
Aniol |
Wysłany: Pią 15:10, 05 Sty 2007 Temat postu: |
|
TAK!
Jagody i grejpfruty: dla antyoksydantów. Dzięki ich dużej zawartości owoce te ekspresowo rozprawiają się z wolnymi rodnikami. To ważne, bo atak tych cząsteczek osłabia komórki skóry, przez co stają się one bardziej podatne na cellulit. Jagody są bogate w jeszcze jeden ważny „antycellulitowy” składnik: flawonoidy. Te aktywne substancje wzmacniają ścianki naczyń krwionośnych, poprawiają krążenie krwi i limfy w całym organizmie. Oznacza to szybsze usuwanie toksyn z komórek tłuszczowych . Czarne owoce (jagody, borówki, czarne porzeczki) są też bogate w witaminę C, która nie tylko super oczyszcza organizm, ale także wzmacnia włókna kolagenowe. Dzięki temu skóra jest jędrniejsza, gładsza i odporniejsza – cellulit jest na niej po prostu mniej widoczny.
Awokado i ryby: dla dobrych kwasów tłuszczowych. Głównie omega-3 (więcej o ich zaletach przeczytasz w numerze). Nie tylko poprawiają one stan skóry – oznacza to mniejszy lub przynajmniej mniej widoczny cellulit – ale także przyspieszają metabolizm komórkowy, ułatwiają spalanie tłuszczu i zapobiegają jego ma- gazynowaniu się. Najwięcej kwasu omega-3 znajduje się w tłustych rybach i awokado. Sporo – w orzechach, pestkach dyni i słonecznika, oleju lnianym i rzepakowym, oliwie z oliwek. Nie rezygnuj jednak z chudego mięsa, bo – podobnie jak nabiał – dostarcza organizmowi protein niezbędnych do zamiany tłuszczu w mięśnie podczas ćwiczeń.
Pomidory i truskawki: dla właściwości drenujących. Co wspólnego, oprócz czerwonego koloru, mają ze sobą te dwie rośliny? Potas. Pierwiastek ten zapobiega gromadzeniu się wody w organizmie. Co to oznacza dla cellulitu? Szybsze „odtoksycznienie” komórek tłuszczowych, rozbicie powstających w nich złogów. W potas obfitują też ananasy, banany, figi, ziemniaki, suszone morele i śliwki, groch, a także soja (uwaga na kalorie!). Istnym pogromcą pomarańczowej skórki jest ananas. Oprócz potasu zawiera enzym zwany bromeliną, który pomaga szybko strawić nawet duże ilości białka, co „dopinguje” odchudzanie (dlatego tak chętnie wykorzystuje się go w cud-tabletkach wyszczuplających).
Ryby i owoce morza: dla jodu. Podobno Brytyjki mają ładniejszą cerę i mniejszy problem z cellulitem niż „kontynentalne” Europejki. Może to zasługa morskiego klimatu? Wiadomo, że jod poprawia krążenie krwi i limfy, znacznie przyspiesza metabolizm komórkowy. Jeszcze bardziej skuteczny niż ten „z powietrza” będzie jod, którego dostarczysz sobie z pożywieniem. Sporo mają go gruszki (uwaga na kalorie!), jako jeden z nielicznych owoców. Jedz też owoce morza i ryby morskie.
Owoce i pieczywo pełnoziarniste: dla błonnika. To bardzo ważny element diety „antycellulitowej”, bo zmniejsza przyswajalność tłuszczów i cukrów (największych wrogów gładkiej skóry). Regulując trawienie, zapobiega magazynowaniu produktów przemiany materii i toksyn objawiającemu się „grudkami” na skórze. Sporo błonnika znajdziesz też w grochu, fasoli, soi, natce pietruszki, brązowych makaronach i ryżu, grubych kaszach, otrębach. Jedyny warunek: aby jeść ich dużo, nie możesz mieć problemów z jelitami. |
|