|
FORUM HAWAJE ***Oficjalne forum czatu HaWaJe***
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kimi_
Młody Hawajowicz
Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:43, 06 Sty 2007 Temat postu: Siedmiolatek i pieniądze |
|
|
Co mają wspólnego pieniądze z seksem? Na oba tematy trudno rozmawiać z dziećmi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kimi_
Młody Hawajowicz
Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:43, 06 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Niezależnie od tego, jakie kwoty wpisujemy w PIT-owe rubryki, z finansami ma do czynienia każdy. Planujemy comiesięczne wydatki i koszt ewentualnego wakacyjnego wyjazdu. Ustalamy ze współmałżonkiem, czy zakładamy wspólne konto i czy możemy sobie pozwolić na kredyt. Miewamy w związku z pieniędzmi kłopoty i to nie tylko wtedy, gdy ich brakuje, ale także - gdy trzeba podjąć decyzję, w jaki sposób je wydać. Jak wprowadzać w ten świat dziecko?
Ekonomiczne ciasto
Mały człowiek jest bardzo bystrym obserwatorem. Czy więc będziemy z nim rozmawiać o finansach, czy nie, dziecko nabierze na ten temat jakichś wyobrażeń. Podobnie zresztą, jak we wszystkich innych kwestiach, którymi żyje rodzina.
Nawet całkiem małe dzieci wiedzą, że rodzice zarabiają pieniądze. Szybko się też orientują, że brzęczącą monetę można wymienić na wiele atrakcji. Przekazanie prostej prawdy, że wydać można tyle, ile się zarobi, to już trudniejsza sprawa. Pomocna bywa przy tym prosta prezentacja. Rolę ekranu komputerowego odgrywa w niej talerz, a skomplikowane wykresy zastępuje okrągłe ciasto (prawdziwe albo choćby z plasteliny), które odzwierciedla nasz domowy budżet.
Siedmiolatkowi możemy pokroić ciasto, pokazując, jaką część dochodów przeznaczamy co miesiąc na dom (czynsz, świadczenia, telefon itp.), jaką na jedzenie i inne cele. Jeżeli oszczędzamy na coś ekstra, też można o tym opowiedzieć. Uważajmy tylko, by nie przytłoczyć malca nadmiarem informacji. Okazji do dodatkowych wyjaśnień z pewnością nie zabraknie - choćby w czasie zakupów i wybierania towarów - np. droższych albo tańszych. Ale do "dzielenia tortu" możemy się odwoływać przy okazji często ponawianych próśb o kupno tego czy owego. To znacznie lepsze od klasycznego "Mamusia nie ma pieniążków".
Dawać czy nie dawać?
A czy dawać dziecku jego własny "minitorcik", czyli kieszonkowe? Zdania są podzielone. Jedni rodzice wypłacają regularnie tygodniówkę, a inni dają pieniądze od czasu do czasu - najczęściej wtedy, gdy dziecko o nie prosi na konkretny cel. Przeciwnicy "pensji" (a może raczej "stypendium") twierdzą, że domowy budżet powinien uwzględniać w miarę możności potrzeby wszystkich domowników i że wydzielając dziecku nawet skromną kwotę, stawiamy go w innej pozycji niż resztę rodziny. Zwolennicy - że taka regularnie wypłacana kwota daje młodemu człowiekowi szansę na naukę (także na błędach) trudnej sztuki dysponowania gotówką. Brzmi to przekonywająco, ale...
Decydując się na kieszonkowe, powinniśmy przestrzegać zasady, że jego wypłata nie jest obwarowana żadnymi dodatkowymi warunkami. Nie możemy zatem go wstrzymać, jeśli na przykład dziecko zaniedbało swoje obowiązki, dostało zły stopień czy źle się zachowało. Poza tym, jeśli ta drobna suma ma spełnić swoją rolę, pamiętajmy, by ograniczać się do doradzania i ewentualnego delikatnego komentowania wydatków dziecka. Chwalmy za dobre decyzje, a za złe nie krytykujmy, tylko pomagajmy zrozumieć, dlaczego były nietrafne. Dzięki temu dziecko samo będzie mogło wyciągnąć wnioski na przyszłość. No i nie zapomnijmy, by co jakiś czas dostosowywać wysokość kieszonkowego do zmieniających się potrzeb córki czy syna - najlepiej po wspólnej rozmowie.
Domowa siatka płac
Jeżeli kieszonkowe jest czymś w rodzaju stałej pensji, to w takim razie co z premią? Czy praca wykonywana przez dziecko na rzecz rodziny może być nagradzana pieniędzmi? Psychologowie odpowiadają nadzwyczaj zgodnie: nie! Dobrze, aby człowiek od najmłodszych lat miał jakieś stałe obowiązki - najpierw proste, a potem coraz bardziej złożone: porządkowanie zabawek, nakrywanie do stołu, podlewanie kwiatków w swoim i nie tylko w swoim pokoju, wyprowadzenie psa na spacer. To uczy samodzielności i odpowiedzialności. Podobnie jest z oczywistym pozadomowym obowiązkiem, to znaczy nauką. Jeśli dziecko ma problemy w szkole, warto się im przyjrzeć, a nie szukać rozwiązania w płaceniu za stopnie. Gdyby motywacją do nauki miały być pieniądze, co by się stało, gdyby ich nagle zabrakło?
Krótsza kołdra
Jeśli sprawy finansowe będziemy traktowali naturalnie, dziecko zobaczy, że pieniędzy nie zawsze jest tyle samo. I że gdy jest ich więcej, można wydawać lub odkładać więcej, a gdy jest mniej - trzeba wydawać mniej i w jakimś stopniu dotyka to wszystkich członków rodziny. Nie jest więc dobrze, jeśli w takiej sytuacji będziemy naginać rodzinny budżet, np. tylko po to, by kupić pierwszakowi modne drogie ubranie, z którego zaraz wyrośnie.
I znowu - nie chodzi o to, by sadzać dziecko naprzeciwko siebie i oznajmiać mu nowinę o nagłym spadku dochodów. Możemy mu jednak przy okazji codziennych zakupów wyjaśnić, z jakich wydatków nie da się zrezygnować (np. czynsz, rachunki, leki), z jakich nie chcemy rezygnować, a jakie na razie musimy ograniczyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kimi_
Młody Hawajowicz
Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:44, 06 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Pełna kieszeń małych dzieci
Dwie trzecie rodziców, którzy mają dzieci w wieku od 4 do 18 lat, przynajmniej od czasu do czasu daje im kieszonkowe.
Znakomita większość dzieci w naszym kraju dostaje pieniądze od swoich rodziców - regularnie lub od czasu do czasu - oraz w prezencie (pod choinkę, na urodziny itp. od dziadków bądź dalszych krewnych).
40 proc. badanych w tej grupie rodziców stale daje dzieciom tygodniówkę lub miesięczną "pensję".
15 proc. nagradza swoje dzieci za postępy w nauce (dobre stopnie),
12 proc. płaci dzieciom za prace wykonywane w domu.
Pieniądze te wydają przede wszystkim na słodycze, czasopisma, napoje, a także na opłaty
związane z używaniem telefonów komórkowych i zabawki.
Co ciekawe, nawet młodsze dzieci, w wieku 4-10 lat, mają wpływ
na zakup niektórych towarów (przede wszystkim gier komputerowych).
Czy my jesteśmy biedni?
Chyba częściej to kłopotliwe pytanie (albo "Czy my jesteśmy bogaci?") pada z ust dziecka, które styka się z kimś, kto ma jakichś dóbr wyraźnie więcej lub wyraźnie mniej od nas.
W przedszkolu czy w szkole takiej sytuacji właściwie nie da się uniknąć. I nie ma po co jej unikać, ponieważ jest naturalna. Od nas zależy, jakie znaczenie dziecko będzie przypisywać tym różnicom. Czy uzna, że o człowieku świadczy przede wszystkim to, ile posiada, czy też to, jaki jest.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|